
mamy...przepięknie pachnące jej kwiatostany.
Po wakacjach wróciłam do porządkowania ogrodu i jak to zwykle bywa pomysły na nudę przychodzą same :)
Spora ilość ściętej lawendy zamiast do kosza, trafiła w moje ręce...i zaczęło się obieranie :)
Aż od zapachu kręciło mnie w nosie, ale....potem szybciutko do maszyny i powstały woreczki z literką L-jak lawenda i koronkowym ( a jakże) stempelkiem.
I oczywiście kolorystyka nie oczywista...bo przecież takie woreczki nie muszą być fioletowe :)
A w ten sposób powstawały te całkiem spore mieszki z pachnącą zawartością :)
Zapraszam, jeśli ktoś będzie zainteresowany do mojego sklepu na http://pl.dawanda.com/shop/Coronki
Ściskam serdecznie, Marta :)