piątek, 12 kwietnia 2013

A czas płynie....


Kiedyś z studiach zadano nam temat : "czas-wiatr...."
Wydawałoby się, że temat prosty, czas. Nikt z nas ponad dwudziestoosobowej grupy nawet nie wpadł na pomysł by sięgnąć do wizualizacji zegara, zastanawiające, prawda?
Każdy miał inny pomysł, były happeningi, obrazy, rzeźby.. ...
Ja znalazłam stary dom, który nadszarpnięty zębem czasu był piękny w swej brzydocie. Wyszły cudowne zdjęcia, ze słońcem przeświecającym przez podziurawioną więźbę dachową. Dzisiaj te fotki gdzieś zaginęły, a szkoda :(

  Refleksja na temat czasu i zegarów przyszła mi do głowy w związku z projektem jaki wzięłam na ostatnio na warsztat...zegar.
Fotki z realizacji za chwilę, a teraz powiem Wam, bo pewnie nie każdy wie, że zegary towarzyszą nam już od Starożytności.
  Nazywał się wtedy Stoicheion (stoicho-kroczyć), własny cień, a miarą czasu właściwie był krok.
Bo długość cienia człowieka mierzono krokami. Później w Egipcie, Sumerze i Chinach, postawiono tyczkę, która zastąpiła człowieka, tzw. gnomon. Nie był zbyt praktyczny ze względu na to, że działał w dni
słoneczne , a i pory roku nie pozostawały bez znaczenia :)
  Wymyślono więc zegar nocny - gwiezdny, ale do odczytania godziny potrzebni byli wykształceni astronomowie i kapłani.
  Potem powstał zegar wodny- alabastrowa doniczka z otworem,  powstał ok.XVI w p.n.e.  Najpierw jednak Babilończycy podzielili dzień na 12 godzin ( wzorując się na 12 miesięcznym podziale roku).
Działanie zegara wodnego polegało na przelewaniu się wody z jednego naczynia do drugiego w sposób równomierny. Ilość wody, wystarczającą według obliczeń na cały dzień, to jest od wschodu do zachodu słońca, wlewano do naczynia ustawionego nad drugim, zaopatrzonym w podziałkę. Czas odczytywano z naczynia dolnego. Zegary takie wymagały ciągłej obsługi. Zajmowali się tym niewolnicy.
Gdzieś po drodze były tez klepsydry.
  Mały przenośny zegarek, taki jaki znamy dzisiaj powstał w 1511 przez Johannesa Cocleusa, ale miał tylko wskazówki godzinowe.
Wskazówki minutowe w zegarkach pojawiły się dopiero w roku 1670.

Tyle historii.....U mnie zegary wyglądają klasycznie, tak jak je znamy, chociaż może nie do końca :)

Zielony-koronkowy:

Brązowy w stokrotkach:
A w przypływie weny twórczej powstał też mały czajniczek do powieszenia w kuchni :), 
jako lekka zawieszka
 w turkusach i z postarzeniami.
Dziękuję za wszystkie Wasze odwiedziny i komentarze, pozdrawiam, Marta

czwartek, 4 kwietnia 2013

Okiem aparatu...


Wiecie jakie to miłe....gdy komuś przypada do gustu Twoje dzieło?
Jasne, to uczucie jest przecież takie oczywiste.
Ja tak się poczułam, gdy przyszły do mnie fotki od Karoliny i Pani Kasi.
Dzisiaj raczej nie będę się rozpisywać,ale pokażę kilka tych fotek :) z dekoracjami dziewczyn, a moimi pisankami....
Zdjęcia wyszły pięknie........   i cała reszta...... no cóż..........
będę się chwalić wszystkim :)




  A z pisanek które dostałam od Marzeny z http://deco-wena.blogspot.com/ i dzierganych ptaszków kupionych na jarmarku w Szreniawie, no i oczywiście, pisanek zrobionych własnoręcznie, mogłam zrobić też coś dla siebie.

Na drzwiach zawisł wianek z czereśniowych gałązek.

 A w domu na Święta zawitała wiosna :), zakwitły gałązki mirabelki zerwane tydzień wcześniej na pobliskiej łące.