Bo gdy całe życie w głowie buzowały pomysły wszelkiego rodzaju (a przede wszystkim...twórcze),
to nawet w TE dni coś się przytrafi i choćbym chciała poleniuchować i kompletnie nic nie robić......to cholerka, nie da się:(
I ta było i tym razem.....
Komodę z Ikei zna każdy.....U mnie stoi w pokoju gościnnym i padło na nią....
Cienki pędzelek do akwareli i farby do pozłoceń, trochę akrylu. Oczywiście delikatny szkic ołówkiem na początku, bo nie zaryzykowałabym improwizacji na tak dużym meblu :)
Zobaczcie, co powstaje gdy mam ochotę troszkę poleniuchować :)
A na koniec troszkę pięknej październikowej jesieni....
o wschodzie słońca :)
Obok wrzosów....kwitną jeszcze niektóre gatunki róż :)
Ściskam mocno, Marta.......
Pięknie leniuchujesz:)))) Efekty są świetne:)
OdpowiedzUsuńBo z zalegania na kanapie nic dobrego nie wynika, a jak się coś zmaluje to zaraz człowiekowi lepiej ;). Ładnie wyszło
OdpowiedzUsuńPoleniuchuj jeszcze troszkę, bo fajnie Ci to wychodzi :)
OdpowiedzUsuńDelikatnie i super ....Jesień jest cudna.....Pa...
OdpowiedzUsuńWygląda ślicznie. 😄
OdpowiedzUsuńWow, bardzo udana przemiana. ta komódka nabrała zupełnie innego wyrazu. teraz jest trochę w takim góralskim stylu. Bardzo mi się podoba ;-)
OdpowiedzUsuńAle sobie fajowy wzorek zmalowałaś. Komoda zyskała na urodzie :)
OdpowiedzUsuńDobrze że dopisałaś, że najpierw był szkic ołówkiem. Już się bałam, że poleciałaś na żywioł z tym malowaniem :P Ale nawet gdyby, to podejrzewam że w Twoim przypadku efekt byłby równie dobry :))
OdpowiedzUsuń